Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik
4979
BLOG

Biedronka Airlines - kradzieże...

Czansi Ogrodnik Czansi Ogrodnik Przestępczość Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

No kurdę. Od stycznia jakiś pomór złodziejski spadł na sklepy Biedronki. Co chwilę klienci widzą jak wybiega lub szybko wyjeżdża złodziej z wózkiem lub z naręczem dobra wszelakiego, najdroższego ze sklepu. Podobno są procedury, że pracownicy nie wzywają Policji (bo co ona żeż Policja może jak to tylko wykroczenie, tyłka nie ruszą, choć mają zdjęcia z monitoringu), tylko robią raporty o kradzieży.

Pytanie do właścicielstwa Biedronki - Czy rzeczywiście Wam się opłaca nie zatrudnianie ochrony w zamian za kradzieże na oczach klientów? Bezradność pracowników - bezcenne zjawisko socjologiczne. Klient z dużym portfelem może nie wejść, bo mu się nóż w kieszeni otwiera, jak widzi jakiegoś obszczymurka wybiegającego z naręczem najdroższych czekolad i ginącego w sinej dali. Może właścicielstwo liczy na wszechobecny marazm i obojętność. Tak się w kupiectwie jednak nie godzi. To nie jest dbanie o biznes chyba, że biznes ten zamierzał poprzez te zmiany hołotę złodziejską codziennie żywić własnym towarem jako elementem dobrego PR "Biedronka Airlines" - wlecisz, wylecisz, lot udany, za bagaż wyniesiony nie płacisz... Tęsknym okiem, uczciwy klient, sypiący groszowym groszem na tacę za butelkę wody mineralnej, patrzy za wybiegającym złodziejem i ma dylemat. Wybiec tak samo i olać zapłatę?

Może właścicielstwo Biedronki zrobi dzień złodzieja w wybrany dzień lipca lub sierpnia 2017 anno domini i wtedy, "każden, któren wendzie we wrota dobra wszelakiego będzie móc na swech ramionach z kamratami wynieść co się rzewnie jemu spodoba a w wartości jest znaczne". Ucieszy się lud ubogi jeśli zdoła wepchać się w ten dzień do Biedronki przed złodziejstwem.

A można ten proceder prosto zastopować. Zgłaszać raz w tygodniu na miejscową KPPolicji wszystkie przypadki kradzieży ze wskazaniem w materiale z monitoringu. Jest w przepisach coś takiego, że jeśli ktoś działając w długim czasie ciągle kradnie łącznie na wartość wyższą niż 400 zł to może zostać skazany na pozbawienie wolności ze względu na: zuchwały charakter kradzieży, wartość kradzieży, działanie w powrocie do przestępstwa (przestępstwo ciągłe) itd., itp. Można, można. Tylko do tego potrzeba nowego pracownika. A to koszty, itd. Przy braku przeciwdziałania ze strony właścicielstwa Biedronki można odnieść wrażenie, że dozwalają oni na okradanie siebie z majątku obrotowego tworzącego zysk. Może podatkowo taka strata się opłaca, któż to wie?

Codziennie niskie ceny, bierz co chcesz i w długą... Współczuję pracownikom, którzy przy bzdurnej procedurze biegają za złodziejami po sklepie i parkingach, a spada na nich odpowiedzialność za braki w towarach. Można przecież nie gonić złodzieja, a w danym raporcie ująć kradzież towaru, który wyjdzie w torbach niektórych pracowników bezpowrotnie za obręb sklepu. Stąd być może w niektórych sklepach Biedronki problem z zatrudnianiem pracowników. Pracownikami mogą być pewnie tam tylko "swoi".I żadnej ochrony. Bo po co?

Tak lubię kupować w Biedronce, bo to dobra marka. Ale autentycznie, jeśli jeszcze jeden złodziej przemknie obok mnie przez nikogo z obsługi nie zatrzymywany, zrobię w tył zwrot i zacznę kupować w "Piotrze i Pawle"...

Może materiał monitoringu z wieczora ( od 18.30 do 21.00 w piątek, 07.07.2017r) zainteresuje lubelską Policję, która poszukuje Anety W. (artykuł w jednej z gazet kolorowych), anglistki, która wyłudzała pieniądze od uczniów na wyjazdy. Otóż ta pani (pan przebieraniec) w okularach, ruda, chudsza i z partnerem stanęła za sobowtórem przy jednej z kas Biedronki (ul.Okrężna w Strzelcach Krajeńskich). Tę samą panią, co stanęła z partnerem, tylko starszą, siwą widziano przy ul. Krowoderskiej 38/1 w Krakowie. Od sobowtóra (na którego kartotekę Aneta W. popełnia przestępstwa wyłudzeń w całej Polsce) różnią ją DNA, znaki szczególne, wada wzroku  (u Anety W. przynajmniej 3-4 dioptrie), zdolność do przebieranek i kradzieży, znajomość i wymowa języka angielskiego. Kiedyś, gdy jakiś świadek był niewygodny puszczało się "podobieństwo", które popełniało czyny zabronione w kartotekę i na nazwisko świadka. Coś na kształt "Va Banku" J.Machulskiego. Taka sama metoda "operacyjna" i rzeczywiście niewinny może trafić za kratki. Maestria tej "zabawy" życiorysem w tym przypadku niefilmowym, jest porażająca.

Policja jak zwykle bezradna, nie przeszkolona lub niezainteresowana... wykryciem.


Czytam, oglądam, wnioskuję. Lubię fakty, kieruję się zasadą słuszności. Being There.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo